1 luty 2021. Choć się tak nie zapowiadał - dzień szczególny! Zmarł Pan Ryszard Szurkowski. W wieku lat 75. Krótka informacja. A jak wiele uczuć i wspomnień natychmiast przechodzi falami przez mój umysł. Pamiętam, Pana Szurkowskiego - pamiętam etap, w czasie którego uciekał samotnie przez wiele dziesiątków kilometrów, ekipa zespołu radzieckiego goniła Go jak szalona. A on wygrał. Wygrał! Wtedy w naszym kraju zapanował szał. Szał na punkcie Pana Ryszarda Szurkowskiego. Dla małego chłopca - był wtedy Idolem, Autorytetem i w ogóle - Najlepszy Polski Kolarz! Uciekałem z kościelnych prób przed komunią, po to aby móc oglądać Jego wyczyny, oczywiście w TV, ale i pamiętam przejazd Wyścigu Pokoju. Święto! Święto sportu. 

Byłem kilka lat poźniej razem z moim Tatą na spotkaniu z Nim w Wiśle, w jakieś kawiarni. To było przeżycie, które przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tym bardziej, że tydzień później było także spotkanie z Panem Stanisławem Szozdą. Obaj byli dla mnie Gwiazdami. Ale sposób bycia i umiejętność rozmowy z ludźmi - tu górą był Pan Ryszard Szurkowski. Uśmiechnięty, rzeczowy, skromny i przede wszystkim - ciepły. Miał taki aksamitny, spokojny głos z charakterystyczną, lekką chrypką. Elegancką chrypką. Jako trener musiał być wyjątkowy, a przy tym pozostawał normalnym, dyskretnie dystyngowanym człowiekiem. Starał się mówić bardzo starannie, inni tego nie lubili - dla mnie stał się wzorem. 

Wiele lat później - został posłem na Sejm. Śledziłem Jego pracę. Znowu spokojny, elegancki, chropowato dystyngowany. I jakby nieco wycofany - jakże inny od tych najwybitniejszych Oszoł..... - Osobowości naszego Parlamentu. Rzadko pojawiał się w kadrach TV. 

Znowu parę lat później - spotykam Go siedzącego z kolegami w kawiarni w Starym Browarze. Przypadkowo. Akurat wstawali. Przez sekundę stanęliśmy na przeciwko siebie. Był w świetnej formie. Ukłoniłem się i powiedziałem: Dzień dobry... Uśmiechnął się, spojrzał ciepło, jakby w podzięce, że nie robiłem hałasu, że nie pokazywałem, że Go poznałem. A miałem taką ochotę krzyczeć - ludzie Pan Ryszard Szurkowski. On tu jest!!! Patrzyłem na boki, ludzie przechodzili obok wpatrzeni we wzór płytek na podłodze.... Miłe wspomnienie - tak jakbyśmy się znali od lat. A przecież to tylko ja Go znałem. Klasa, no po prostu dystyngowana klasa biła od Niego. To było na tydzień, może dwa przed Jego wypadkiem. Jak mam to zapomnieć? Nie mogę!

Tym bardziej, że wczoraj - 31 stycznia była pierwsza rocznica śmierci, innego ważnego dla mnie Pana Ryszarda. Pana doktora Ryszarda Mikołajczaka! I tak sobie teraz myślę... Obaj byli do siebie - charakterami bardzo podobni. No wiadomo - Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki są! Ale oni naprawdę mieli te same cechy! Odeszli. Panu Doktorowi rodzina napisała: " ... dla świata byłeś drobną cząstką, dla nas - Całym Światem!". Te słowa pasują do obu Panów Ryszardów. Cieszę się, że ich znałem ... Brakuje mi Ich....

Grzegorz K.