Do wyborów mniej niż trzy tygodnie....
Ci co się buntują nie idą razem... Spełniają się czarne przewidywania. No moi Państwo - racjonalnie:
1) mieliście iść razem - nie idziecie - co na to metoda d'Hondta - wiadomo - błąd,
2) mieliście mieć wspólny program - nie macie - czym to się skończy - wiadomo - błąd,
3) liczycie na marsz - będzie dużo ludzi - tak - czym to się skończy - uwierzycie w zwycięstwo, o dwa tygodnie za wcześnie - błąd.
Wynik wstępny 3:0 dla mających i tak przewagę. Jeżeli dodać do tego władzę w mediach, referendum, o którym nikt już nie pamięta - to wynik jest wiadomy. Z drugiej strony - hasła typu: "....Tylko ś.... siedzą w kinie!", to już gruba przesada, ale nie scementuje ona strony koalicyjnej, raczej wystraszy maluczkich. A potem po wyborach - to będzie pełen cyrk - powrót do "normalności", lizanie ran po porażce po stronie opozycji. Przedwczesny karnawał u jednych. U drugich: jesienna depresja. A reszta społeczeństwa - pozostanie w zdziwieniu lub wyjedzie za granicę. I zrobi się cicho - do następnych wyborów. Jak za Gomułki zwycięży "mała stabilizacja". Chociaż nie do końca; władza rozwinie jeszcze bardziej swoją butę, będą jeszcze ściślej wiązać stanowiska w Sejmie ze stanowiskami w rządzie. Już nie będzie wiadomo gdzie legislatywa, gdzie egzekutywa.... Demokracja zacznie się szybkimi krokami oddalać od naszego kraju. Dla tych którym się wydaje, że tak już było. Kilka słów deprymujących: to co było nie da się porównać z tym co będzie. Na dalej nie starcza mi wyobraźni. No chyba, że jednak się uda - no tak ale co? Wygrać wybory? Przejąć władzę? Pożyjemy - zobaczymy....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.