Święty Mikołaju! 

Idą Święta. Dzisiaj dzień Świętego Mikołaja! Czyli Twój dzień! Wiem - nie Istniejesz, ale gdyby tak założyć, że jednak to nieprawda? Gdyby się okazało, że Jesteś, że Przygotowywałeś się cały rok, żeby od dzisiaj, aż do świąt Bożego Narodzenia  objechać wszystkie dzieci z podarunkami?  Byłoby więcej uśmiechu na naszym świecie! A brakuje go nam coraz bardziej...Widzimy tylko zawzięte twarze polityków i innych rozmaitych urzędników. Coś załatwiają, do czegoś nas przekonują, namawiają, ale bez uśmiechu! A jeżeli nawet przemyka się przez ich twarze jakiś jego cień  - to jest to cień jakby jakiejś drwiny, jakiejś niezdrowej satysfakcji... Od samego myślenia o tym mam zimne dreszcze.... Brakuje mi takiego zdrowego, prostego, radosnego świętowania, bez komercyjnej obłudnej otoczki, ot tylko kuszące dzwonki sań!!! Wolno pomarzyć!

W dniu Świętego Mikołaja Wszystkim Najlepsze Życzenia przekazuje


                                                                                                                Grzegorz K. 

                                                                        *

                                                                    *****

                                                                 ********

                                                              ************

Czwarty przypływ

 Mija półtorej roku naszego współżycia z pandemią. Nie wiem czy to długo, czy krótko. Wiem natomiast, że za krótko by się czegoś nauczyć i dostatecznie długo by oswoić nas ze śmiercią. W wielu przypadkach niepotrzebną... Czwarty przypływ pandemii obserwujemy przez różowe okulary naszych mediów... Obraz jest coraz groźniejszy. Myśli krążą wokół zdziwienia tym, że mało kto zdaje się przejmować czarnymi scenariuszami. Dlaczego? Oficjalne wytłumaczenie jest zaskakujące, bo istnieje obawa o wywołanie, wprowadzaniem ewentualnych obostrzeń, sprzeciwów społecznych... Wczorajsze dane są jednak bezlitośnie szczere - ponad 24 tysiące osób zakażonych i około 480 zmarłych. A przecież połowa z nas jest w pełni zaszczepiona, zatem można wnosić, że gdybyśmy zaszczepieni nie byli (w połowie) to te liczby byłyby dwukrotnie wyższe. No cóż - jeżeli na kimś nie robi to wrażenia to przepraszam i proszę przyjąć do wiadomości, że dla mnie jest to informacja przygnębiająca. Jaka perspektywa przed nami? Chciałbym napisać, że optymistyczna (bo gorzej już nie będzie!), ale  myślę że dokładnie odwrotna. Zastanawiałem się od połowy roku jak będzie wyglądała ta czwarta fala, wtedy przewidywana z dużą ostrożnością. Dziś już wiem - jest równie źle jak rok temu, tylko, że wtedy nie mieliśmy nawet odrobiny nadziei, bo nie było jeszcze szczepionek. Teraz są... i  co z tego? Perspektywa przyjmowania kolejnych dawek i życia w cieniu lęku przed zakażeniem się i zachorowaniem nie nastraja optymistycznie. Uczestniczymy w kolejnych wydarzeniach coraz częściej internetowych, zdalnych. Jak to się odbije na naszym życiu codziennym i społecznym? Z całą pewnością dojdzie do przesycenia nas treściami czerpanymi z Sieci. Uzależnimy się jeszcze bardziej (to już nie jest niebezpieczne - to już jest tragedia) od usług cyfrowych. Zostaniemy scyfryzowani na niespotykaną wcześniej skalę, bez drogi odwrotu. Jakie będą tego konsekwencje? Każdy z nas się domyśla, nie wszystkim starcza wyobraźni do zrozumienia spodziewanych konsekwencji, a tylko niektórzy się ich boją. A mnie szlag trafia, jak widzę naszych najmłodszych - jak robiąc cokolwiek, albo nie robiąc nic, bez przerwy wpatrują się w smartfony. Czy oni będą potrafili za rok, za dwa rozmawiać ze sobą bez pośrednictwa elektroniki? Nie... 

To byłoby na tyle... na dzisiaj... Kiedy będzie następny raz? Nie wiem!

Pożegnanie Pana Profesora Alfreda Janca

 Pan Profesor Alferd Janc zmarł. Takie sms-y dotarły do mnie w dniu Jego śmierci w środę 15-tego września - chyba około 17.00 tej. Wiadomość spadła jak grom z Jasnego Nieba! Najpierw nie mogłem w to uwierzyć. Ale informacje się powtarzały.... Smutek wielki smutek i poczucie pustki. Potem różaniec w Jego ulubionym kościółku w Tomicach i w sobotę 18 września pogrzeb. Świat płakał po Panu Profesorze, choć w trakcie samego pochówku nie padało. Jeszcze większe poczucie pustki. Nie jestem w stanie w tej chwili niczego rozsądnego napisać. Jak tylko trochę się z tą pustką oswoję to obiecuję ... napiszę ...

Na razie tylko Żegnaj Drogi Przewodniku, Profesorze i ... Przyjacielu.... 

Grzegorz Kotliński 

Olimpiada Tokyo 2020

Wpis raz na pół roku. Zły wynik. To efekt przepracowania - nabranego wstrętu do komputera. Niespodziewany skutek pandemii. Po ciężkim roku - choć na chwilę odpoczynku - dajesz Dobry Boże Olimpiadę - z karencją bo data zeszłoroczna. Nawet oglądanie sportu dla hipopotama zza kompa sprawia radość. Energii powinno starczyć na jakiegoś sportu uprawianie. Już Mistrzostwa Europy w piłce nożnej dały potężnego kopa, choć faworyci, przynajmmniej moi, przegrywali (oczywiście z wyjątkiem - Italii!). Olimpiada - preferujęjak w latach poprzednich: kolarstwo (szosowe i górskie), kajakarstwo (górskie - przede wszystkim!), wioślarstwo i PŁYWANIE. Może w tym roku dołączy jakaś nowa dyscyplina??? 

Zacieram ręce. Sympatie narodowe - precz! Liczy się SPORT i jego PIĘKNO! Następny wpis za pół roku - czyli w grudniu po południu.... 

 1 luty 2021. Choć się tak nie zapowiadał - dzień szczególny! Zmarł Pan Ryszard Szurkowski. W wieku lat 75. Krótka informacja. A jak wiele uczuć i wspomnień natychmiast przechodzi falami przez mój umysł. Pamiętam, Pana Szurkowskiego - pamiętam etap, w czasie którego uciekał samotnie przez wiele dziesiątków kilometrów, ekipa zespołu radzieckiego goniła Go jak szalona. A on wygrał. Wygrał! Wtedy w naszym kraju zapanował szał. Szał na punkcie Pana Ryszarda Szurkowskiego. Dla małego chłopca - był wtedy Idolem, Autorytetem i w ogóle - Najlepszy Polski Kolarz! Uciekałem z kościelnych prób przed komunią, po to aby móc oglądać Jego wyczyny, oczywiście w TV, ale i pamiętam przejazd Wyścigu Pokoju. Święto! Święto sportu. 

Byłem kilka lat poźniej razem z moim Tatą na spotkaniu z Nim w Wiśle, w jakieś kawiarni. To było przeżycie, które przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tym bardziej, że tydzień później było także spotkanie z Panem Stanisławem Szozdą. Obaj byli dla mnie Gwiazdami. Ale sposób bycia i umiejętność rozmowy z ludźmi - tu górą był Pan Ryszard Szurkowski. Uśmiechnięty, rzeczowy, skromny i przede wszystkim - ciepły. Miał taki aksamitny, spokojny głos z charakterystyczną, lekką chrypką. Elegancką chrypką. Jako trener musiał być wyjątkowy, a przy tym pozostawał normalnym, dyskretnie dystyngowanym człowiekiem. Starał się mówić bardzo starannie, inni tego nie lubili - dla mnie stał się wzorem. 

Wiele lat później - został posłem na Sejm. Śledziłem Jego pracę. Znowu spokojny, elegancki, chropowato dystyngowany. I jakby nieco wycofany - jakże inny od tych najwybitniejszych Oszoł..... - Osobowości naszego Parlamentu. Rzadko pojawiał się w kadrach TV. 

Znowu parę lat później - spotykam Go siedzącego z kolegami w kawiarni w Starym Browarze. Przypadkowo. Akurat wstawali. Przez sekundę stanęliśmy na przeciwko siebie. Był w świetnej formie. Ukłoniłem się i powiedziałem: Dzień dobry... Uśmiechnął się, spojrzał ciepło, jakby w podzięce, że nie robiłem hałasu, że nie pokazywałem, że Go poznałem. A miałem taką ochotę krzyczeć - ludzie Pan Ryszard Szurkowski. On tu jest!!! Patrzyłem na boki, ludzie przechodzili obok wpatrzeni we wzór płytek na podłodze.... Miłe wspomnienie - tak jakbyśmy się znali od lat. A przecież to tylko ja Go znałem. Klasa, no po prostu dystyngowana klasa biła od Niego. To było na tydzień, może dwa przed Jego wypadkiem. Jak mam to zapomnieć? Nie mogę!

Tym bardziej, że wczoraj - 31 stycznia była pierwsza rocznica śmierci, innego ważnego dla mnie Pana Ryszarda. Pana doktora Ryszarda Mikołajczaka! I tak sobie teraz myślę... Obaj byli do siebie - charakterami bardzo podobni. No wiadomo - Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki są! Ale oni naprawdę mieli te same cechy! Odeszli. Panu Doktorowi rodzina napisała: " ... dla świata byłeś drobną cząstką, dla nas - Całym Światem!". Te słowa pasują do obu Panów Ryszardów. Cieszę się, że ich znałem ... Brakuje mi Ich....

Grzegorz K.